Biomasa a redukcja CO2. Głos w dyskusji

fragment drzewa w lesie

Chociaż biomasa to najstarsze i powszechnie wykorzystywane odnawialne źródło energii, nie miewa dobrej prasy. Aktywiści ekologiczni protestują przeciwko koncepcji palenia biomasy leśnej i w tej dyskusji dawno już przestało chodzić o argumenty. To raczej spór o ideę, czym ma być świat. Wokół rolniczego wykorzystania biomasy także toczy się debata. Gdzie i kiedy biomasa ma realny sens, czyli kiedy przyczynia się do redukcji CO2? 

Bioenergia w wielu krajach europejskich jest podstawą polityki energetycznej. Austria, Dania, Holandia, Łotwa czy Szwecja swoje ambitne cele klimatyczne realizują, wykorzystując biomasę. Litwa pokazała, że w okresie od 2000 roku do 2020 zużycie biomasy w sektorze ciepłowniczym potrafiła zwiększyć z 2 procent do ponad 80 proc. (!)

Jak to jest z biomasą leśną?

Głosy oburzenia i wątpliwości podnoszą się za każdym razem, gdy pojawia się sprawa palenia biomasy leśnej. Odzierając z ideologii taki pomysł, trzeba wyraźnie powiedzieć, że nie chodzi po prostu o wycinanie drzew.

Bardzo często podczas wycinki i dalszej obróbki powstaje dużo odpadów nienadających się do dalszego użycia – gałęzie, kora, drewno spróchniałe lub inne nienadające się do dalszego wykorzystania. Często to właśnie ta biomasa jest paliwem, a nie „prastare świerki” wycięte tylko po to, aby je spalić, jak to nierzadko przedstawiają media.

Oczywiście można się upierać, że „co powstaje w lesie, zostaje w lesie”, ale wtedy rozpoczyna się spór ideologiczny.

My wolimy rozmawiać w duchu: jak powinniśmy pielęgnować las i ile jesteśmy w stanie wziąć z lasu tak, aby zachować jego walory, magazynować CO2, ale i uzyskać cenne surowce dla gospodarki. 

Praktyka pokazuje, że w dobrze zaplanowanym, rozpisanym na lata planie można uzyskać jedno i drugie – magazynować CO2 oraz uzyskać cenną biomasę. Na przykład co jakiś czas wycinając konieczne do wycinki drzewa i sadząc nowe. Czy to jest możliwe? Wydaje się, że tak, i to bardzo.

Liczby i pytania

Rzućmy okiem na liczby: jeśli leśnik sadzi ok. 10 tys. sadzonek drzew na hektar (np. sosny), to do tzw. wieku dojrzałego dotrwa tylko ok. 500 drzew. Czy możemy znaleźć rozsądny sposób na wykorzystanie reszty? A może powinniśmy raczej zostawić jakąś część (jaką?), żeby natura robiła tam „swoje” bez ingerencji człowieka? O takie rozważania powinno w tej dyskusji chodzić. 

W lansowanej przez UE biodywersyfikscji wyraźnie mówi się o tym, że w walce o klimat chodzić ma przede wszystkim o takie działania, które „usuwają dwutlenek węgla z atmosfery, jednocześnie magazynując węgiel”.  W tym właśnie tkwi sedno mądrze prowadzonej polityki redukcji CO2 budującej de facto gospodarkę obiegu zamkniętego. 

Magazynowanie węgla w rolnictwie 

Gdy myślimy o obiegu zamkniętym, to oczywiście – co powtarzam – zawracanie materii organicznej do gleby to jeden ze sposobów redukcji CO2. Jak? Choćby poprzez nawożenie środkiem poprawiającym właściwości gleby wytworzonym z osadów ściekowych lub odpadów kuchennych i innych tzw. „zielonych” – środki takie są całkowicie bezpieczne dla zdrowia i środowiska. 

Ale i dobrze prowadzone pole uprawne może zmagazynować więcej węgla niż las pozostawiony sam sobie. Oczywiście brzmi to jak paradoks, ale szybki rzut oka na znane wszystkim przykłady pomoże rozwiać wątpliwości. Weźmy taki np. naturalny czarnoziem – te urodzajne gleby tworzą się tam, gdzie nie ma lasów i magazynują one ogromne ilości materii organicznej (a zarazem CO2).

Jak to robią? Po prostu siedliska roślin niskich wytwarzają rocznie więcej biomasy niż las. Choć są znacznie mniejsze niż drzewa, to co roku odradzają się całkowicie obumierają. A ich obumarłe części zamieniają się w duże ilości materii organicznej w glebie.

Podobny mechanizm można odtwarzać na polach uprawnych. Na przykład rolnik zamiast zbierać słomę, może część z niej pozostawić na polu, a ona z czasem zamieni się w węgiel zmagazynowany w glebie. Może też zastosować międzyplon, czyli roślinę, którą się sieje, ale nie zbiera – ta biomasa na pewno zostanie w glebie i zmagazynuje CO2. Warto mówić o tym, że rolnicy powinni partycypować w handlu emisjami CO2. 

Popioły po spaleniu biomasy do recyklingu

Na biomasę przychylnie patrzy niejedna branża. Głównie dlatego, że zawarty w niej potencjał energetyczny, jest ogromny. Na rynku pojawiają się i kuszą coraz to nowe kotły do spalania biomasy. 

Obserwujemy wzrost zainteresowania m.in. w branży spożywczej oraz w energetyce komunalnej. Ilość spalanej biomasy rośnie, a to oznacza, że rośnie też ilość odpadów – popiołów ze spalania biomasy. 

Tyle że znów – o czym warto mówić i edukować producentów takich odpadów – popioły można wykorzystać ponownie, zawrócić do gleby. Oczywiście po odpowiednio przeprowadzonym procesie uzdatniania. 

W przypadku popiołów – podobnie jak to się dzieje z osadami ściekowymi –  warto pokusić się o  przeprowadzenie formalnej i technologicznej procedury przetworzenia odpadu w środek poprawiający właściwości gleby. 

Produkt do nawożenia z popiołów po biomasie

Zaprojektowanie, przetestowanie i opisanie odpowiedniej procedury technologicznej jest w tym wypadku bardziej wymagające niż w przypadku osadów ściekowych. Tu także przechodzimy przez sito ostrych wymogów, opinii, by na końcu pozyskać decyzję ministerialną na wprowadzenie do obrotu takiego produktu do nawożenia wykorzystywanego w rolnictwie. 

Jaką wartość ma taki polepszacz gleby wytworzony z popiołów po spaleniu biomasy? Przede wszystkim to źródło niezwykle cennych składników, takich jak fosfor, potas, wapń czy mikroskładników, jak bor, kobalt czy molibden. 

Podwójna oszczędność wydaje się nie do przecenienia: w pierwszym kroku mamy energię ze spalania biomasy, w kolejnym – przetworzenie popiołów w środek do nawożenia wykorzystywany w rolnictwie.

Tak pozbywamy się problemu odpadów, zyskujemy oszczędności i wspieramy środowisko. 

Fundusze RP EU
© mikrobiotech.pl 2024 Realizacja: Damtox.pl
Strona wykorzystuje pliki cookies w celu prawidłowego jej działania oraz korzystania z narzędzi analitycznych, reklamowych i społecznościowych. Szczegóły znajdują się w polityce prywatności. Rozumiem i akceptuję