Czego brakuje w aktualizacji Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu

Ministerstwo Klimatu i Środowiska poprosiło nas o uwagi do aktualizacji Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu (aKPEiK). Energetyka ma decydujący wpływ na chyba każdą działkę gospodarki – w tym na pewno na odpady i rolnictwo, na pograniczu których od lat skupiam działania. I myślę, że w aKPEiK czegoś zabrakło oraz proponuję, jak to uzupełnić.

Na przykład aKPEiK marginalizuje rolę biogazu w energetyce. A to źle się składa, bo dzięki rozbudowie infrastruktury biogazowej możemy pomóc rolnictwu i gospodarce odpadowej, że o ogólnym pobudzeniu gospodarki nie wspomnę.

Przecież biogaz to nie tylko źródło prądu na „tu i teraz”, ale też dobry magazyn energii i sposób na stabilizację zasobów, gdy akurat PV lub wiatr ucichną. Co więcej, rozbudowana infrastruktura biogazowa pozwoli lepiej i efektywniej wykorzystać odpady bio z różnych dziedzin gospodarki – wreszcie staną się one cennymi substratami, którym można nadać drugie życie (lub więcej żyć!) w różnych dziedzinach gospodarki. Zatem nie pozostaje mi nic innego, jak zgłosić swoje uwagi do aKPEiK. Bo mamy okazję zrobić tu wiele dobrej roboty, w ogóle.

Ciebie też zachęcam do analizy i uwag. Mamy czas do 15 listopada.

Jeśli uznasz za stosowne – skorzystaj z moich uwag, dowolnie je modyfikując. Jeśli z kolei uznasz, że coś mi się pomyliło – daj znać!

A jeśli chcesz wiedzieć, dlaczego uważam tak, jak uważam, to poniżej roztrząsam, co i dlaczego sugeruję zmienić w aKPEiK.

Myślę, że aKPEiK przewiduje za mały udział biogazu

Wygląda na to, że aKPEiK wpadł w błędne koło. Przewiduje, że biogaz praktycznie nie będzie miał znaczenia w krajowej energetyce… bo dziś ma niewielki udział. Czyli aKPEiK czyta się tak, jakby celem strategicznym było zakonserwowanie tego mizernego stanu, a nie poprawa. Szkoda, bo przecież strategie robi się na rozwój, a nie stagnację😉.

Konkretnie: aKPEiK przewiduje, że Polska będzie mieć tylko ok. 1,5 – 1,6 GW mocy z biogazu. To mało, bo naukowcy i praktyka sugerują, że powinno być to nawet ponad 6 GW (szczegóły poniżej).

Czy to dużo? Przypominam – obecnie moce wytwórcze w Polsce w elektrociepłowniach węglowych to 32,6GW. Czyli biogaz mógłby zastąpić aż 20% „węglówek” – i to w sposób stabilny, niezależny od kaprysów pogody, z którymi borykają się modne panele PV i wiatraki.  To bardzo dużo.

Ale zaraz, zaraz – skąd wiadomo, że ten biogaz jest taki fajny?

Polecam m.in. opracowania przygotowane przez prof. Jacek Dach. Polecam śledzić profil, bo o biogazie napisał sporo, ale uwadze polecam m.in. tę, przejrzystą prezentację. Warto zwrócić uwagę na slajdy 4 i 8. Naprawdę dają do myślenia co do możliwej skali produkcji biogazu (i korzyści dla rolnictwa, bo te rzeczy się nierozerwalnie ze sobą łączą). Nawet jeśli to jest „best case scenario”, a rzeczywisty potencjał jest mniejszy, to i tak pokazuje to, że aKPEiK chyba za nisko pojechał z przewidywaniami.

Szczegółowe wyliczenia dot. biogazu rolniczego możesz znaleźć np. tui uważam, że to jest klasyk dla każdego, kto chce zagłębić się w pogranicze rolnictwa i wytwarzania energii dla całej gospodarki.

Fajnie też, że przy tej okazji nad tematem pochylił się też prof. Prof. Wojciech Czekała– bardzo dobrze znane i szanowane nazwisko w branży odpadowej. Polecam – śledź i ten profil, jeśli zajmujesz się sprawami gospodarki odpadowej!

Nauka nauką, ale co na to rzeczywistość?

Na szczęście dziś nie musimy polegać tylko na teoretycznych obliczeniach. Wystarczy popatrzeć na to, jak realizuje się potencjał produkcji biogazu w porównywalnych gospodarkach – np. w Niemczech (Polska i Niemcy mają porównywalny areał użytków rolnych – po ok. 180 tys. km², nawet z lekką przewagą dla Polski). Ale w Niemczech w 2023 roku było ok. 6 GW zainstalowanych mocy w biogazie. To dlaczego w porównywalnych w warunkach w Polsce aKPEiK przewiduje tylko ok. 1,5 – 1,6 czyli aż 4 razy mniej?

Dla superwnikliwych dodatkowe, szczegółowe informacje o biogazie w Niemczech (za rok 2020) można sprawdzić też tutaj. A jeśli tak jak ja, nie pamiętasz już z geografii, jak się mają wielkości upraw w Polsce i w Niemczech, to przypominam – w PL jest nieco ponad 186 tys. km² – GUS – Rocznik Statystyczny Rolnictwa 2023 (TABL. 6), a w Niemczech prawie równe 180 tys. km² – co można sprawdzić tu.

Podobne areały przekładają się na podobne wolumeny produkcji w kluczowych uprawach jak np. zboża czy rzepak. Owszem, rolnictwo jest złożonym zjawiskiem i są gałęzie, gdzie Niemcy nas wyprzedzają, ale nie ma podstaw do tego, by w produkcji biogazu wyprzedzali nas 4-krotnie. Jeśli chcesz prześledzić dane dot. polskiej produkcji rolnej, to zachęcam Cię do lektury ww. rocznika GUS. Jeśli chodzi o dane z Niemiec, to zwięźle przedstawia się je tu.

Skoro warunki w Polsce do wytwarzania biogazu są naprawdę niezłe, to aKPEiK powinien wskazywać ścieżkę do dojścia wysokiego poziomu produkcji… zamiast „e tam, nie da się i ograniczajmy to” – c’nie?

Wsparcie niby jest, ale chyba z innej bajki

Produkcja biogazu sprawdza się w miejscach oferujących dużą dostępność substratów (np. gnojowica, obornik i inne substancje o dużej zawartości wody). Bo zwożenie substratów z długich odcinków może zabić ekonomię przedsięwzięcia.

Dlaczego? Bo mokre substraty mają po prostu „mało cukru w cukrze” i trzeba przerobić ich znaczne ilości, żeby uzyskać choć trochę biogazu. Wożenie wody – w oczywisty sposób – nie poprawia ekonomii przedsięwzięcia. Albo inaczej – wożenie substratów z dużej odległości może spowodować, że ekonomia (i pożądany przez Zielony Ład efekt środowiskowy) po prostu… rozpuszczą się w bakach ciężarówek wożących substrat. A tego byśmy chyba nie chcieli.

Dlatego biogazownie dobrze znoszą rozproszenie i rozdrobnienie – czasem lepiej jest mieć po kilka małych biogazowni w okolicy (np. 1 lub 2 w każdej gminie) niż np. 1 dużą obsługującą powiaty czy województwo. To pozwala zoptymalizować koszt transportu.

Jeśli postąpić inaczej i postawić na duże, centralne biogazownie… to pojawia się pytanie: a kto dopłaci do transportu? Odpowiadam: Ty i ja (chcąc – nie chcąc)! Bo nawet jeśli rząd wymyśli program dopłat mających offsetować koszty transportu… to te dopłaty i tak trafią z naszych kieszeni, w postaci jakichś podatków, opłat, akcyz, dodatków itd. Nie wiem, czy chciałbym Cię nadziewać na takie ryzyko😉 I dlatego bliżej mi do pomysłu tworzenia wielu mniejszych instalacji niepotrzebujących dotowania kosztów operacyjnych.

Uproszczenie administracyjne aż się prosi

Przepisy, co do zasady, traktują biogazownię jako instalację mogącą wywierać negatywny wpływ na środowisko. Dlatego, poza szczególnymi przypadkami, budowa biogazowni wymaga urzędowej ścieżki zdrowia.

Pytam – po co? Umówmy się: biogazownia (podobnie jak większość instalacji do przetwarzania odpadów!) ogranicza negatywny wpływ na środowisko. Na przykład: przefermentowany obornik emituje mniej szkodliwych substancji do środowiska i dlatego biogazownia ma tu zbawienny wpływ. To po co jeszcze uciążliwe bieganie za papierami? Powinien być zamiast tego list gratulacyjno-dziękczynny za odwagę we wspieraniu rozwoju gospodarki obiegu zamkniętego😉.

Dziś magiczną liczbą w świecie biogazowni jest 500kW – to jest próg mocy biogazowni przy której można realizować przedsięwzięcie przy uproszczonych procedurach, jako tzw. biogazownie rolnicze.

Dużym ułatwieniem jest brak konieczności uzyskiwania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach (patrz wyłączenie, o którym mowa § 3. 1. pkt 47  w Dz.U. 2019 poz. 1839). Mój prowolnorynkowy nos podpowiada mi, że można to zliberalizować jeszcze bardziej, co pomoże w masowej rozbudowie infrastruktury. Duża liczba i różnorodność dają pewną przewagę – stabilność. A w tym dzisiejszym, szalonym świecie szybkich zmian to chyba naprawdę ważne!

Brak dostępnych przyłączy

Sieci są zapchane OZE (czyt. PV i wiatraki)  – na pewno dotarł do Ciebie taki przekaz i to wielokrotnie (np. stąd czy stąd). Dziś trudno jest przyłączyć nowe instalacje. Klasykiem internetu stała się mapa obrazująca ilość dostępnych mocy przyłączeniowych – okrągłe „0” (pochodzi z 8. i 9. strony pliku dostępnego pod linkiem.

Co ważne – dla biogazowni to nie jest szczególny problem. Biogazownia może pracować nawet bez przyłączenia do sieci. Jak? Na przykład: może oczyszczać i sprężać część gazu, a następnie „przelewać” do cystern lub nawet gazociągów (jeśli akurat taka infrastruktura jest w pobliżu). I taki gaz może posłużyć do wytwarzania energii tam, gdzie akurat są wolne moce… a może też być paliwem do silników. Czyli – gdzie tankuje się auto? Jak to gdzie?! Przy biogazowni😉.

A może w ogóle trzeba było zacząć przyłączanie już dawno od OZE produkujących stabilną energię, zamiast „zapychać” sieci niestabilną fotowoltaiką i wiatrakami? Food for thought.

Do brzegu

Jak uważasz, czy te biogazownie w ogóle trzymają się kupy? Co można zrobić lepiej… albo na co powinienem jeszcze zwrócić uwagę?

Post scriptum

Nie byłbym sobą, jakbym nie rzucił jakiejś kontrowersji. Tym razem kontrowersja jest taka: myślę, że czasy agresywnej polityki tzw. proklimatycznej miną i wygrają te państwa, które umiejętnie „oleją” temat. Czyli te, które postawią na rozwój gospodarczy i makijażowanie sprawozdawczości.

Skąd takie myślenie?

Spójrz – Dyrektywa 2023/1791 stanowiąca część tzw. Zielonego Ładu mówi wyraźnie o tym, że mamy zużywać mniej energii. Na ile mniej? Znacznie mniej niż w najciemniejszych dniach COVID-owego lockdownu (pamiętasz zakaz lotów, zamknięte restauracje i lasy i ogólną stagnację, nie?). Zobrazowano to tu – zwróć uwagę na „wcięcie” w zużyciu energii w 2020 roku… i to jak bardzo poniżej tego wcięcia jest cel na 2030. Jak to się mówi: Let that sink in.

Zużycie energii jest dobrą miarą aktywności gospodarczej (do cholery, aktywność i zużycie energii to masło maślane!), czyli ktoś złośliwy powiedziałby, że obecny kształt polityki jest… antyaktywizujący i antygospodarczy.

Czy tak jest? Nie wiem.

Ale domyślam się, że gros społeczeństwa tak będzie o tym rozumować. I w którymś momencie politycy będą musieli wybrać – czy przypodobać się UE czy własnym obywatelom, którzy czują się coraz bardziej „karani” za aktywność.

Doświadczenie sugeruje, że politycy będą jak zwykle chcieli zjeść ciastko i mieć ciastko… i dlatego przewiduję czasy kolorowanych raportów aż strach😉 Nie wiem, czy chcę takiej przyszłości dla Ciebie i dla mnie… i wolałbym, żeby takie czasy odeszły do dawno zamkniętej historii.

inż. Jan Kolbusz – Główny Technolog, Szef Sprzedaży Mikrobiotech, Członek Rady Naukowej Instytutu Technologii Mikrobiologicznych w Turku. Inżynier środowiska, specjalizuje się w innowacyjnych metodach przetwarzania odpadów o charakterze biodegradowalnym, zwolennik gospodarki bezodpadowej i biologicznych metod przetwarzania odpadów.

Ukończył inżynierię środowiska na SGGW w Warszawie oraz studia magisterskie (Master of Science) na University of Missouri, Columbia.W Mikrobiotech przygotowuje audyt dla klienta wraz z propozycją rozwiązań. Nadzoruje proces wprowadzania technologicznych rozwiązań optymalizujących zarządzanie odpadami. Pomaga także organizować dystrybucję produktu do odbiorców.

Fundusze RP EU
© mikrobiotech.pl 2025 Realizacja: Damtox.pl
Strona wykorzystuje pliki cookies w celu prawidłowego jej działania oraz korzystania z narzędzi analitycznych, reklamowych i społecznościowych. Szczegóły znajdują się w polityce prywatności. Rozumiem i akceptuję