Czy biodegradowalne torby są naprawdę bio?

Czy torba biodegradowalna na odpady to dobre rozwiązanie czy raczej niewypał i powinna przejść do historii? Między innymi o tym rozmawialiśmy z Jakub Pawłowski, ale czuję, że warto temat rozszerzyć, bo nie wiem, czy nakreśliłem dostatecznie dokładnie.

Zapraszam do wysłuchania podcastu, a potem do lektury tego tekstu – albo odwrotnie! Jacek Brzeziński– dzięki za zwrócenie uwagi i przekazanie pytań, jakie pojawiły się po publikacji!

Bo temat „torba bio” łączy się przecież z gospodarką odpadową (i nawozami z odpadów) w sposób nierozłączny c’nie?

Biodegradowalne, czyli co z oczu, to z serca?

Myślę, że przeciętny użytkownik „toreb bio” chce po prostu mieć pewność, że taka torba nie zanieczyści środowiska, jeśli się ją wyrzuci. Czyli potocznie – torba ma „zniknąć”, podobnie jak „znikają” jesienne liście czy skórka od banana rzucona w krzaki. I taki użytkownik szuka prostej odpowiedzi TAK/NIE na pytanie, czy taka torba jest OK.

I ja to szanuję – nie każdy musi być specjalistą od materiałoznawstwa. Ale żeby dobrze opowiedzieć na pytanie, to trzeba się trochę pobrudzić. Zapraszam.

Po pierwsze – nic nie znika w 100%

Ostatecznie nawet skórka od banana, liście czy inne, typowe odpady naturalne i biodegradowalne nie znikają w 100%. Raczej jest tak, że rozpadają się po prostu na dwie pule „odpadów” – jedna pula to m.in. CO₂ i woda (czyli coś, co naprawdę „znika z oczu”). Druga pula to tzw. próchnica glebowa, czyli mieszanina częściowo zniszczonej biomasy, która pozostanie w przyrodzie na długie lata – lub prawie „na zawsze” (i dobrze, bo jest bardzo potrzebna np. dla  właściwego funkcjonowania gleby. Trochę kontrowersyjnie i żartobliwie pisałem też o biomasie jako „naturalnym plastiku” tutaj.

Skoro nie znika, to co się z tym dzieje?

Skoro już wiemy, że nie da się niczego po prostu „zniknąć”, to rozumiemy też, że ciężar dyskusji o tworzywach biodegradowalnych czy kompostowalnych powinien przenieść się na rozmowę o tym, co te tworzywa po sobie pozostawiają. I to, czy ich pozostałości te są w stanie przysłużyć się środowisku czy raczej zaszkodzić.

Ale tutaj ciągle borykamy się z niedostatkiem informacji i trudno jest przeprowadzić rzeczową dyskusję. Dlatego w mainstreamie dominuje uproszczone ZA/PRZECIW, bez głębszej analizy. To mi się nie podoba i nie chcę tak rozmawiać.

Niestety, ale metody analityczne kiepsko radzą sobie z badaniem wpływu mikrocząstek powstających z rozpadu czegokolwiek na środowisko.

Umiemy co prawda znaleźć i odróżnić cząstki mikroplastiku w ciele człowieka(i wiemy, że mikroplastik dostaje się do naszych ciał cały czas – przerażające!). Natomiast sprawa ma się gorzej, gdy idziemy do badań np. mikroplastików w glebie.

Sorry, ale trudno jest odróżnić mikrocząstkę powstającą z rozkładu drewna od mikrocząstki powstającej np. z plastiku (i to jeszcze czarnego lub brązowego😉). I rzeczywiście ciągle mało wiemy i nawet nie za bardzo wiemy czego nie wiemy o mikropasltiku w glebie (więcej info np. tu i tu.

Torba biodegradowalna czy kompostowalna?

Ponieważ jeszcze słabo radzimy sobie z analizą mikroplastiku w środowisku, to mało kto skupia się na ocenie pozostałości „toreb bio” po ich użyciu. Przeciwnie, nadal skupiamy się na analizie tempa rozkładu tych produktów (czyt. tempa, w jakim produkt zamienia się w substancje, jakich już nie widzimy lub nie umiemy znaleźć).

Jeśli chodzi o fachową analizę pojęć, to zapraszam na ekologicznie.com, bo tam Przemysław Poszwa, PhD Eng rozprawia się z tematem wyczerpująco. Follow up pokazujący również europejskie normy w tym zakresie dostępny tu.

W skrócie: jeśli „torba bio” rozłoży się w 70 lub 90% w odpowiednim czasie, to uważamy ją za biodegradowalną lub kompostowalną. W domyśle, pozostałe 30 lub 10% nie stanowi zagrożenia i powolutku, ale skutecznie ulegnie pełnej biodegradacji.  Czyli tak naprawdę dalej funkcjonujemy w świecie „co z oczu, to z serca”😉.

Widać czy nie widać?

Jakby tego było mało, to jeszcze trzeba pamiętać, że teoria w zderzeniu z praktyką tworzy dodatkowe warstwy komplikacji. Bo gospodarka odpadami to rzeczywistość – i to w dużej skali – a nie teoria.

Wyobraź sobie kompost powstający z odpadów bio w dużej aglomeracji. W praktyce, taki kompost powstaje na instalacji przetwarzającej kilkadziesiąt tysięcy ton odpadów rocznie. Wystarczy kilku „roztrzepanych” mieszkańców, którzy wrzucą zwykłą plastikową torbę do bio… i kompost zaczyna przypominać zmęczoną życiem choinkę, obwieszoną plastikowym szitem. Nawet jeśli kompostownia dołoży wszelkich starań, by monitorować surowiec, to skala zjawiska i tak zrobi krecią robotę.

Na koniec dnia, kto będzie tak mądry, żeby odróżnić, czy „farfocle” w kompoście pochodzą z toreb biodegradowalnych czy z foliówkowego szitu?

Dlatego nie jest tak, że zastosowanie materiałów biodegradowalnych czy kompostowalnych można od razu okrzyknąć panaceum… ale nie można też od razu ich odrzucić. Tu potrzeba zdrowego rozsądku i rozpatrzenia przypadków indywidualnie. To trudne i mało sensacyjne, więc przegrywa z medialnymi skrótami myślowymi i osądzaniem według zasady ZA/PRZECIW😊.

Plastik jest bio, bo powstał z roślin?

Jak zapewne wiesz, plastik można wytworzyć z surowców roślinnych. Przykład? Tzw. PLA (ang. Polylactic acid). W skrócie: siejesz kukurydzę, zbierasz, fermentujesz z udziałem bakterii kwasu mlekowego (wiele z nich to tzw. probiotyki), odzyskujesz kwas mlekowy i za pomocą syntezy chemicznej zamieniasz w długie polimery – gotowy plastik. Czyli skoro korzysta się z surowca naturalnego, to plastik powinien być bio – czy na pewno?

Niekoniecznie. Bo taki PLA to twardy zawodnik i opiera się biodegradacji i to czasem dość skutecznie. Pamiętaj, że pod względem chemicznym PLA to poliester, a poliestry z powodzeniem tworzą jedne z mocniejszych tworzyw sztucznych, z jakich korzystamy na co dzień  (np. PET znany z plastikowych butelek do napojów jest poliestrem). Czyli może być tak, że zanim tworzywo w pełni się rozłoży, to i tak zanieczyści środowisko mikrodrobinkami.

Fajny ten bioplastik, tylko za szybko się rozkłada

Inny przykład tworzywa bio to dobrze znany od lat celofan. Tu akurat nauka jest dość zgodna – ulega szybkiej i całkowitej biodegradacji(nawet w przydomowym kompostowniku).

Tylko niestety celofan ma przykrą tendencję do rozpadania się pod wpływem wilgoci. Czyli wszystko fajnie, ale np. biodegradowalnej torby na odpady z celofanu raczej nie zrobisz… albo zrobisz, ale mało kto jej użyje. Bo co z tego, że torba jest, ale po dwóch dniach „rozpływa się” a Ty nawet nie zdążasz wynieść śmieci do altanki i wrzucić do brązowego pojemnika. C’nie?

Kupa problemów, ale jakie jest rozwiązanie?

Nie znoszę pisać o problemach, nie pisząc też o rozwiązaniach. Bo uważam, że rozwiązań jest zawsze więcej niż problemów. I tutaj też tak jest.

Po pierwsze, wrzuć na luz.

Świat nie skończy się, jeśli wrzucisz torbę plastikową do bio. Tylko pamiętaj też, że prawdopodobnie to przyzwyczajenie trzeba będzie w najbliższych latach zmienić. Myślę, że mamy dość rozsądnych naukowców i praktyków gospodarki odpadowej, żeby opracować sensowne rozwiązania.

Jestem w stanie sobie wyobrazić, że wiele miast i gmin docelowo w ogóle przejdzie na bezworkowy odbiór odpadów i to załatwi gros problemu. Ale to wymagać będzie czasu, cierpliwości i wyrozumiałości. Po prostu nie bój się zmian.

Z drugiej strony przewiduję, że w wielu miejscach utrzyma się obiór w workach (np. duże miasta – bo jak inaczej rozwiązać logistykę np. na dużych blokowiskach?), ale uważam, że wygrają tam worki z bioplastiku i odpowiedni reżim przetwarzania. Taki, żeby przetworzyć wszystkie odpady na wartościową próchnicę dla gleby.

Summa summarum pewnie lepiej korzystać z bioplastku powstającego z puli węgla dostępnego w biosferze  (CO₂ asymilowany przez rośliny) zamiast wyciągać ropę i gaz do produkcji „zwykłych plastików”.

Ale to są tylko moje osobiste przemyślenia.

I nie czuję się mocny w pisaniu rekomendacji dla poszczególnych obywateli czy też włodarzy miast czy gmin.

Nie znam Waszej indywidualnej sytuacji i wkurza mnie centralne sterowanie i pisanie regulacji o tym, czy należy używać takich czy innych toreb albo czy wrzucać je tu czy tam.

Trzeba robić tak, żeby odpadów było mniej lub przynajmniej przetwarzać je na możliwe najbardziej wartościowe produkty. Jak tego dokonasz, to Twoja sprawa.

inż. Jan Kolbusz – Główny Technolog, Szef Sprzedaży Mikrobiotech, Członek Rady Naukowej Instytutu Technologii Mikrobiologicznych w Turku. Inżynier środowiska, specjalizuje się w innowacyjnych metodach przetwarzania odpadów o charakterze biodegradowalnym, zwolennik gospodarki bezodpadowej i biologicznych metod przetwarzania odpadów.

Ukończył inżynierię środowiska na SGGW w Warszawie oraz studia magisterskie (Master of Science) na University of Missouri, Columbia.W Mikrobiotech przygotowuje audyt dla klienta wraz z propozycją rozwiązań. Nadzoruje proces wprowadzania technologicznych rozwiązań optymalizujących zarządzanie odpadami. Pomaga także organizować dystrybucję produktu do odbiorców.

Fundusze RP EU
© mikrobiotech.pl 2025 Realizacja: Damtox.pl
Strona wykorzystuje pliki cookies w celu prawidłowego jej działania oraz korzystania z narzędzi analitycznych, reklamowych i społecznościowych. Szczegóły znajdują się w polityce prywatności. Rozumiem i akceptuję