I tak płacisz za cudze odpady, przynajmniej płać mądrze

kosz na śmieci przepełniony opakowaniami

Za odpady płacimy coraz więcej. Płacimy także za nie swoje. Jak można system gospodarki odpadowej uczynić sprawiedliwszym i bardziej wydajnym kosztowo? Wprowadzić system kaucyjny dla producentów bądź importerów. Jak to mogłoby wyglądać w praktyce?

Od niedawna gminy mogą ułatwiać życie mieszkańcom i dopłacać do gospodarki odpadowej. Czy mieszkańcy więc mogą spodziewać się niższych lub przynajmniej stabilnych stawek za odbiór odpadów, bo… i tak zapłacą za wywóz? Zapłacą. 

Jeśli bowiem gmina zaabsorbuje ten koszt, w zamian będzie zmuszona szukać oszczędności. Np. ograniczyć inwestycje w budowę dróg, szkół itp. lub ściągać dodatkowe opłaty tam, gdzie tylko się da.

Udanie się po subwencję do kasy państwowej to też tylko mydlenie oczu – pieniądze rządowe to przecież pieniądze podatników, czyli mieszkańców. Koło się zamyka. 

Dlaczego odpady są takie drogie? 

Odpady są drogie, bo wytworzenie nowych produktów jest generalnie coraz tańsze. Wciąż powstają nowe technologie produkcji pozwalające wytwarzać więcej i taniej. I coraz częściej jest tak, że stworzenie produktu od nowa, z surowców pierwotnych, jest tańsze od produkcji z odzysku. 

Do tego dochodzi jeszcze czynnik przewidywalności produkcji – produkt stworzony z surowców pierwotnych jest bardziej przewidywalny i powtarzalny, a to ogromna korzyść w całym łańcuchu dystrybucji z konsumpcją włącznie. Produkt z odzysku to już inna, często gorsza historia.  

Efekt jest taki, że na rynek trafia znacznie więcej „produktów odpadogennych”, niż komukolwiek opłaciłoby się je odzyskać.  Ta rosnąca ilość odpadu musi się teraz mieścić w niewielkiej ilości instalacji zdolnych utylizować odpady. Reszta to proste prawo popytu i podaży – popyt na usługę zagospodarowania rośnie, podaż usługi jest niewielka, czyli cena musi wzrosnąć. 

Dlaczego instalacji jest mało? Jest ich mało, m.in. dlatego, że bardzo niewiele społeczności lokalnych wita u siebie stworzenie nowej instalacji dedykowanych do odpadów. Inwestorzy długo czekają, zanim uzyskają wszystkie wymagane zezwolenia. Czasem po prostu odchodzą z kwitkiem. Koło znowu się zamyka, a odpadów jak przybywało, tak przybywa.

Czy odpady mogą być tańsze?

Taniej już było. Pytanie, kto powinien pokryć rachunek za odpady i jak. Sytuacja, w której gospodarka odpadowa stanie się tańsza, wymagałaby powrotu do epoki znacznie mniej efektywnej produkcji przemysłowej, a to byłoby katastrofą. 

W Polsce w PRL-u świetnie rozwijały się skupy butelek czy makulatury. Choć wielu z rozrzewnieniem wspomina te czasy jako przykład edukacji, kultury i wspólnej dbałości o nieśmiecenie, to prawdziwa przyczyna braku śmieci tkwi raczej gdzie indziej. 

Bo w rzeczywistości za brak odpadów odpowiedzialna była mało efektywna gospodarka i fakt, że znacznie drożej było wyprodukować papier lub szkło od nowa, niż odzyskać go z rynku. Te czasy po prostu nie wrócą i sposobu na tańszy odpad szukać trzeba gdzie indziej. Jak to zrobić? 

Jak płacić za odpady „lepiej”, skoro „mniej” się nie da?

Najprościej mówiąc, trzeba doprowadzić do sytuacji, w której powstanie odpadu wiąże się z powstaniem kosztu u producenta lub importera. Producent lub importer poszukując obniżki kosztów, doprowadzi wtedy do tego, że jego produkt będzie generował mniej odpadów. 

Jak? To proste. Wprowadzić system kaucyjny dla producenta/importera. Producent wpłaca kaucję, kiedy wprowadza produkt do obrotu. Może ją odzyskać, gdy udowodni, że odebrał produkt z rynku i poddał skutecznemu recyklingowi. 

Co to zmieni? Spowoduje to, że producenci sięgną po takie technologie i takie materiały, by jak najwięcej odzyskiwać. Czy to możliwe? Oczywiście. Przykład? Serduszka na nakrętki – dlaczego się sprawdzają? Odpowiedź jest prosta: polietylen, z jakiego tworzy się nakrętki to cenny surowiec wtórny świetnie nadający się do wielokrotnego, wtórnego przerobu i w wielu zastosowaniach ten z odzysku jest tańszy niż nowy. 

Inne tworzywa stosowane na szeroką skalę nie zawsze są tak przyjazne i dlatego lądują w koszu, a producentowi lub importerowi jest to na rękę, bo sprzedał i pozbył się problemu. 

Płaci odpowiedzialnie każdy

Gdyby jednak każde takie „lądowanie w koszu” oznaczało stratę dla producenta (w postaci utraty kaucji), to na pewno producenci szybko zmieniliby rodzaje plastików stosowanych w produkcji. I wybrali te, które świetnie nadają się do recyklingu. To nie musi być polietylen – jest wiele innych, wystarczy odpowiednio zmotywować producenta do ich poszukiwania. 

Jeśli producenci ociągaliby się, to traciliby kaucję, a pieniądze te zostałyby w kasie państwowej i posłużyłyby opłaceniu gospodarki odpadami. Co w tym złego? Tylko to, że ostatecznie to konsument zapłaci. W końcu producent zawsze może przenieść koszt kaucji na konsumenta. 

Jednak powiedzmy sobie szczerze i otwarcie: i tak konsument zawsze płaci za odpady – czy w rosnących stawkach za wywóz czy w podatkach. 

Natomiast w systemie z kaucją dla producenta płaciłby odpowiedzialnie każdy – kupujesz odpad, płacisz za odpad. Bo dziś żyjemy w tak zorganizowanym świecie, gdzie Kowalski płaci za odpady Iksińskiego. 

Konkurencja na opakowania do recyklingu

Nowy, lepszy system stworzyłby też pozytywne sprzężenie zwrotne – producenci dostrzegliby okazję do zdobycia przewagi konkurencyjnej.

Jeśli producent A zaoferuje ten sam produkt „w lepszym” opakowaniu (lepiej nadającym się do recyklingu), to mógłby w ślad za tym zaoferować go w niższej cenie (bo przecież odzyskuje kaucję i nie musi przenosić kosztu na konsumenta!). W końcu konkurencja bardzo mocno przetrzebiłaby ten cały „tani badziew”, jaki wciąż pcha się na rynek. To naprawdę najprostszy, a jednocześnie najbardziej sprawny system.

W końcu chodzi przecież o to, żeby osiągnąć pozytywny wpływ na środowisko i uniknąć niesprawiedliwego obciążania opłatami. Co się stanie, jeśli tego nie zrobimy? Będzie tak, jak jest lub nawet gorzej. 

Jeśli zastanawiasz się, dlaczego tak wiele odpadów widać w lasach, przy drogach itp. i całą winę zrzucasz na karb braku kultury, to masz tylko częściową rację. Bo prawda jest taka, że mało komu opłaca się cokolwiek z tym zrobić. 

Niby z jednej strony za utrzymanie czystości odpowiada gmina, ale musisz zrozumieć, że posprzątanie tego to ogromny koszt – nie tylko wysłanie ludzi do sprzątania, ale i przekazanie zebranego odpadu do utylizacji. 

Dlatego lepiej udać, że problemu nie ma. Może i odpad w lesie brzydko wygląda, ale przynajmniej nie stanowi kosztu. Tyle że wcale nie jest tak, że pieniędzy jest zawsze za mało. Jest wystarczająco. Tylko źle zaprojektowaliśmy ich przepływ. I dziś nikt nie powinien już mieć wątpliwości, że musimy to zmienić. 

Jak wydajnie skonfigurować system w gospodarce odpadami

Ostatnio wyliczono, że koszt zagospodarowania odpadów z tworzyw sztucznych (z tzw. żółtego pojemnika, czyli np. odpady z powszechnie stosowanych opakowań żywności) wynosi ok. 1440 zł/tonę. 

Ja skorzystam z kwoty 5000 zł/tonę jako przykładowej kaucji, żeby pokryć też koszt zebrania odpadu z miejsc niepowołanych (np. odpad wyrzucony w lesie, przy górskim szlaku czy do rzeki) oraz koszt obsługi systemu (niestety, administracja zawsze kosztuje!). 

Wyobraźmy sobie producenta lub importera wprowadzającego opakowania do cukierków na rynek.  W systemie kaucyjnym, o którym mówię, na koniec miesiąca taka firma musi zapłacić do kasy systemu 5000 zł kaucji za każdą tonę wprowadzoną na rynek. 

To nie jest skomplikowane – po prostu dział magazynowy musi przygotować jeszcze jeden raport ilościowy/tonażowy. Kaucja jest do odzyskania pod warunkiem, że producent lub importer wykaże, że odpad trafił do odzysku lub recyklingu i chodzi o realny odzysk, a nie „coś tam pozbieraliśmy, a potem wysłaliśmy do spalarni odpadów”.

Co producent lub importer może zrobić, żeby odzyskać kaucję? 

1. Porozumieć się np. z InPostem, by ten dodał do swoich paczkomatów recyklomat pozwalający konsumentowi wrzucić opakowania po cukierkach. Konsument mógłby w zamian uzyskać zachętę finansową, punkty w programie lojalnościowym itd. – dział marketingu na pewno podpowie najlepiej, co zrobić i jak. Z recyklomatu odpad musi jednak trafić do recyklera. Dopiero wtedy, gdy recykler potwierdzi odzysk, to można ubiegać się o zwrot kaucji. 

2. Nic nie zrobić i po prostu zaabsorbować koszt kaucji. To oznacza: przenieść go na kupującego opakowanie (np. producenta cukierków, następnie na konsumenta). Początkowo kupujący może nie mieć wyboru i po prostu przyjąć wzrost ceny. Ale to również zachęci go do szukania takich dostawców, którzy jednak się angażują i nie przenoszą na niego kosztu kaucji.

3. Porozumieć się z kupującym (np. producentem cukierków pakującym produkt w opakowania), że to ten przejmie na siebie obowiązek płacenia kaucji i zajmie się resztą (np. recyklomaty).

System płatności kaucyjnej

Od strony płatności działa to tak: producent lub importer wpłaca przykładowe 5000 zł i w systemie wskazuje, że inny podmiot (producent cukierków) przejął na siebie obowiązek. Ten drugi podmiot „odhacza” akceptację obowiązku i wpłaca swoje 5000 zł. Gdy tylko pieniądze od kupującego znajdą się na koncie systemowym, to producent lub importer opakowań odzyskuje swoje 5000 zł.

Teraz producent cukierków może postąpić adekwatnie i umówić się z dystrybutorem (np. siecią dyskontów), że to jednak sieć dyskontów przejmie na siebie obowiązek – mechanizm działa tak samo jak poprzednio.

To czy strony zrobią to dla siebie odpłatnie lub za darmo, to już dowolne ustalenie między stronami. Ważne, że za każdym razem, gdy produkt trafia na rynek, to trafiają za nim pieniądze na ewentualne posprzątanie śmieci. A jednocześnie uczestnicy systemu mają motywację, by jednak działać odpowiedzialnie i odzyskać środki, zamiast je tracić. 

Co jeśli koszt zagospodarowania odpadu wzrośnie i kaucja przestanie wystarczać? 

Umowne 5000 zł można aktualizować, np. co rok lub co dwa lata na podstawie badań rynku zleconych niezależnemu podmiotowi (vide tekst źródłowy, z którego pochodzi wspomniana kwota 1440 zł /t). Takie badania są relatywnie bardzo niedrogie, a ich koszt zamortyzowany. Ważne, że dzięki temu system jest cały czas przejrzysty i każdy wie, za co i dlaczego płaci.

Czy można do tego podejść inaczej?

Można jeszcze inaczej. Zapomnieć o wolnym rynku i narzucić producentom, z jakich materiałów mogą wytwarzać swoje produkty. Zbiera się wtedy grono ekspertów, prowadzi konsultacje i po długich negocjacjach powstaje obszerne tomiszcze kategorii produktów i dopuszczonych tworzyw, warunków, wyłączeń… 

To pozornie prostsze rozwiązanie, ale tylko pozornie. Możemy przecież umówić się, że jedyne tworzywo, jakie teraz będzie można wprowadzać to polietylen (vide serduszka na nakrętki) lub PET, bo tylko te nadają się do recyklingu. 

Problem jednak w tym, że wiele tworzyw po prostu słabo nadaje się do niektórych zastosowań. Prosty przykład płynie z opakowań spożywczych. Trzeba się nieźle natrudzić, żeby stworzyć np. opakowanie do ketchupu, do którego ketchup nie przywiera w środku i daje się „wycisnąć” (tu polietylen sprawdziłby się dość słabo!). 

Co więcej, na cenę i zdolność do recyklingu wpływa cała masa czynników, jak choćby dostępność półproduktów, globalne ceny transportu itd. Jeśli chcemy tym odgórnie dyrygować, to należy się spodziewać się bardzo wielu skutków ubocznych! 

Dlatego lepiej jest pozwolić wolnemu rynkowi na optimum wolności, ale zabezpieczyć środki na sprzątanie. Stąd pomysł na system kaucji dla producenta lub importera. Czy myślisz, że można to zrobić lepiej?

Fundusze RP EU
© mikrobiotech.pl 2024 Realizacja: Damtox.pl
Strona wykorzystuje pliki cookies w celu prawidłowego jej działania oraz korzystania z narzędzi analitycznych, reklamowych i społecznościowych. Szczegóły znajdują się w polityce prywatności. Rozumiem i akceptuję