Dziś już nie wystarczy jedynie modernizacja. Prawdziwie nowoczesna oczyszczalnia chroni środowisko przed odpadami i nie przerzuca na społeczeństwo kosztów utylizacji osadów ściekowych. Jak może to zrobić, nie posiadając kompostowni czy suszarni? W Bolesławcu znaleźliśmy na to sposób.
Jak być bardziej eko?
Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji (PWiK) w Bolesławcu już parę lat temu zmodernizowało i rozbudowało oczyszczalnię.
Od tej pory skutecznie chroni przed zanieczyszczeniami Odrę i Bóbr i produkuje osad ściekowy, który wywozi do rolników. A to oznacza mnóstwo formalności, o czym wspominałem przy okazji przykładu z Rzeszowa.
Chcąca uchodzić za nowoczesną oczyszczalnia stawia sobie jednak za cel, żeby osad przerabiać na wartościowy produkt do wykorzystania na przykład w rolnictwie. Co najczęściej oznacza ogromne inwestycje, jak choćby w budowę kompostowni.
Jeśli tego nie robi i osadu nie wywozi sama, tylko oddaje wyspecjalizowanym firmom, też płaci niemało, bo koszty zagospodarowywania odpadów – ich utylizacji – rosną lawinowo. Oczyszczalnie więc coraz szukają sposobów, żeby nie przepłacać, a być bardziej eko.
Po co robić audyt?
W Bolesławcu pojawiło się więc pytanie, czy zamiast wywozić osad do rolników mogą produkować z niego środek poprawiający właściwości gleby? I jak to zrobić bez gigantycznych nakładów inwestycyjnych?
Jak się okazało, można. I to z pewnością zaleta procedury audytu, którą traktuję nie jako formalność, ale szczegółowe badania wstępne. Bo właśnie audyt, który zrobiłem w Bolesławcu, podsunął nieoczywiste rozwiązanie.
Okazało się bowiem, że po modernizacji oczyszczalnia w Bolesławcu posiada specjalną przestrzeń do magazynowana osadu. Dzięki temu może go w odpowiednich warunkach przechowywać nawet do pół roku przed wywiezieniem.
Czemu więc nie wykorzystać tej przestrzeni do przeprowadzenia procesu powolnej fermentacji? Tym sposobem można w warunkach naturalnych przeprowadzić higienizację osadu, zamieniając go w produkt poprawiający właściwości gleby dla rolników.
Czas to pieniądz
Warunki techniczne są, należało więc wymyślić proces technologiczny i zagrać na czas. Bo właśnie czas okazał się kluczowy, żeby doprowadzić do sterylizacji osadu.
Opracowałem właściwą metodę postępowania, wykorzystując swoje doświadczenie pracy z przetwarzaniem osadów. Podałem odpowiedni preparat z kulturami żywych bakterii, żeby proces niejako uszczelnić pod względem biologicznym i przyspieszyć fermentację.
Po serii badań biologicznych i chemicznych okazało się, że w efekcie powolnej fermentacji – odpowiednio przeprowadzonej – powstał produkt wolny od chorobotwórczych bakterii, pozbawiony pasożytów, czyli spełniający wszelkie wyśrubowane normy.
Zwieńczeniem całego procesu było uzyskanie decyzji z Ministerstwa Rolnictwa potwierdzającej, że oczyszczalnia w Bolesławcu stała się producentem środka poprawiającego właściwości gleby, który wytwarza z osadu ściekowego.
I tak oto w Bolesławcu zamieniliśmy odpady na oszczędności. Rolnikom dostarczając środek do nawożenia.
Jak pomagamy oczyszczalniom zagospodarować osady ściekowe?
Przykład Bolesławca pokazuje, że zanim dana oczyszczalnia zacznie szukać ofert na rynku, warto, żeby skorzystała z audytu. Bo czasem rozwiązania są w zasięgu ręki i nie wymagają żadnych dodatkowych inwestycji.
W ramach procedury audytu sprawdzam całościowo możliwości danej oczyszczalni i proponuje warianty rozwiązań – biorąc pod uwagę wszystkie dostępne na rynku.
Wykorzystuję doświadczenie w pracy z osadami ściekowymi, żeby zaproponować najbardziej optymalne pod względem produkcyjnym i finansowym.
Całą procedurę przeprowadzam od wstępnej analizy przez szczegółowe badania biologiczne i chemiczne, przygotowanie dokumentacji, uzyskiwanie opinii aż do otrzymana decyzji ministra rolnictwa.
Na życzenie dodatkowo przygotowuję ekspertyzy do dyspozycji oczyszczalni dla inspektoratów. Zainteresowanym szukam odbiorców wśród rolników na produkowany przez oczyszczalnię środek do nawożenia gleby.
Pomagam więc oczyszczalniom wydawać mniej, łatwiej zadbać o środowisko i dostosować się do unijnych wymogów.