Osady ściekowe jako alternatywa dla drogich nawozów

oczyszczalnia ścieków z lotu ptaka

Osady ściekowe mogłyby się śmiało sprzedawać mniej więcej po 200 zł/t (tak, tyle oczyszczalnia mogłaby kazać sobie zapłacić za to, żeby pozwolić je od siebie zabrać). Dziś jednak taka cena to mrzonka, bo na osadach ciąży czarny PR. Spróbujmy odczarować temat…

Dlatego to oczyszczalnia płaci odbiorcy za przyjęcie osadu (czasem nawet ponad 400 zł/t!). Ale jeśli ceny nawozów mineralnych będą się utrzymywać na wysokim poziomie, to zmiana na rynku może się stać rzeczywistością. Nie zakładam, że strona rządowa coś zrobi, żeby „wyjąć” osady z ustawy o odpadach, ale i tak mogą się one stać towarem deficytowym. To trochę tak jak ze złomem – owszem jest to odpad i obracanie nim wymaga litanii zezwoleń. Ale jest to towar na tyle wartościowy, że strona przyjmująca go płaci za przywilej przyjęcia odpadu.

Dlaczego osady są tak cenne?

Osady zawierają w sobie znaczne ilości azotu, fosforu, materii organicznej (ta z czasem zamienia się w dobroczynną próchnicę glebową – zwiększa pojemność wodną gleby, podnosi odporność na erozję) i wnoszą wiele mikroskładników.

Trudno sobie wyobrażać rolnictwo wysokotowarowe bez suplementacji gleby w te dodatki. W „normalnych warunkach” rolnicy chętnie sięgali po nawozy sztuczne, żeby zaspokoić potrzeby nawozowe dla wysokich plonów. Ale to było w czasach, gdy nawozy azotowe kosztowały ok. 2000 zł/t i to było drogo! Teraz nawozy azotowe kosztują ponad 5000 zł/t, a wieloskładnikowe (np. te wzbogacone w fosfor) osiągają ponad 6000 zł/t. Poszukiwanie alternatyw to czysta konieczność.

Jak wyliczyć wartość osadu?

Możesz np. kliknąć i bezpłatnie skorzystać z prostego modelu obliczeniowego. Wystarczy, że rzucisz okiem na wyniki ostatnich badań osadu (a przecież oczyszczalnia musi badać okresowo, często wiele razy w ciągu roku), następnie wpisujesz do modelu zawartość suchej masy, azotu, fosforu, wapnia i części organicznych… i viola!

Model wyliczy szacowaną wartość osadu. Oczywiście należy pamiętać, że aplikacja osadu pociąga dodatkowe koszty i nakłady, ale przynajmniej widać tutaj wartość orientacyjną. W dolnej części modelu podane są ceny referencyjne nawozów i zawartości składników w poszczególnych nawozach (tzw. procent cukru w cukrze). Model połączy to wszystko i podliczy, ale jeśli uważasz, że któreś z danych referencyjnych (np. ceny) należy zmienić, to możesz śmiało edytować!

Skoro osady są takie dobre… to co jest z nimi nie tak?

Każdy kij ma dwa końce. W przypadku osadów koniec, który „bije” rozwidla się na co najmniej dwa:

(1) zagrożenia chemiczne;

(2) zagrożenia biologiczne.

Zagrożenia chemiczne związane z osadami to przede wszystkim metale ciężkie. Tak, pewna ilość tych metali kumuluje się w osadach. Skąd się tam biorą? Źródeł jest wiele – metale ciężkie występują naturalnie wszędzie, nawet w żywności ekologicznej (rośliny pobierają je nawet z czystej, naturalnej gleby!), a potem kumulują się w ściekach. Inne źródła to uwalnianie się metali ze sprzętów używanych codziennie, z konstrukcji budowlanych itd.

Na szczęście, duża część osadów ściekowych z oczyszczalni komunalnych zawiera tylko niewielkie ilości tych metali… czasem tak niewielkie, że osady te spełniłyby wyśrubowane normy stawiane nawozom organicznym.

Jeśli chodzi o zagrożenia biologiczne, to mówimy tu w szczególności o bakteriach Salmonella i jajach pasożytów jelitowych. Naprawdę nikomu nie życzę zakażenia którymkolwiek z nich. Natomiast jest i dobra wiadomość: są one podatne na zabiegi higienizujące.

Osad poddany nawet bardzo prostej obróbce łatwo „zgubi” te czynniki. Co jednak, jeśli mimo wszystko jakaś ilość przeżyje i trafi do środowiska? Tak, trzeba być świadomym zagrożenia i mitygować je… ale na ochłodę przypomnijmy, że od dawna traktowaliśmy (i to z powodzeniem!) glebę, jako bardzo efektywne środowisko przetwarzania i higienizacji odpadów, i to z korzyścią dla środowiska.

Przykład: rolnicy dobrze wiedzą, że nawóz z hodowli drobiarskiej świetnie podnosi jakość plonu… ale ten sam nawóz to też często bogate źródło Salmonelli. Inny przykład: gnojowica świńska to też świetny nawóz, ale świńskie odchody to też często źródło zakażeń jajami pasożytów.

Czy pomimo tak bogatych źródeł zagrożeń żyjemy w stanie ciągłego zakażenia? Oczywiście nie! Część zasługi należy się producentom i nam. Konsumenci od lat wymagali, a producenci przystali na to, by produkty trafiające do lodówki były przygotowane z zachowaniem wyśrubowanych zasad higieny. Ale duża część zasługi należy się też glebie – tętni ona życiem i potrafi poradzić sobie z eliminacją nawet najgroźniejszych bakterii.

To oczywiście nie znaczy, że do gleby powinniśmy sypać wszystko i jak leci. Ale to tłumaczy też, dlaczego wiele osób mających do czynienia z osadami (w tym ja) chłodzi nader gorące zapędy w celu eliminacji rolniczego wykorzystania osadów.

Gospodarka obiegu zamkniętego zrobi się sama

Kryzys wymusza oszczędne podejście do zasobów i ponowne zainteresowanie się odpadami. Dla niektórych to powrót do starych, dobrych czasów. To trochę tak, jak ze skupami surowców wtórnych w PRL – utrzymywały się dzięki temu, że niewydolna gospodarka centralnie planowana nie radziła sobie z popytem, a nie dlatego, że KC PZPR był tak dobroduszny dla środowiska i zasobów naturalnych. Dla innych, obecne zmiany na rynku to krok w dobrą stronę – w stronę gospodarki obiegu zamkniętego.

Fundusze RP EU
© mikrobiotech.pl 2024 Realizacja: Damtox.pl
Strona wykorzystuje pliki cookies w celu prawidłowego jej działania oraz korzystania z narzędzi analitycznych, reklamowych i społecznościowych. Szczegóły znajdują się w polityce prywatności. Rozumiem i akceptuję