Państwo vs. ochrona środowiska?

widok z góry na oczyszczalnię ścieków

Dwa tygodnie temu osłupiałem… i nadal dochodzę do siebie. Przecież od lat przekonuje się mnie (a ja przekonuję innych!), że należy działać tak, żeby w pierwszej kolejności zapobiegać powstawaniu odpadów. Oczywista oczywistość, prawda? 

Poza tym, że przynosi to korzyści finansowe, daje też zwykłą, etyczną satysfakcję – przecież w ten właśnie sposób robimy dobrą robotę dla planety. Czy wspominałem już o tym, że dzięki temu także administracja państwowa ma mniej kwitów do przerzucenia? 

Oczyszczalnia chce być ekologiczna… 

A tu nagle obuchem w głowę – administracja państwowa wydaje się uważać, że jednak „dla porządku” przedsiębiorca powinien najpierw wytworzyć odpady, odhaczyć odpowiednie rubryki, a potem nagłowić się nad tym, jak te odpady przetworzyć na coś, co odpadem nie jest… oraz ustawić się w kolejce po zezwolenie na przetwarzanie odpadów. 

Absurd? Może nie zawsze, ale są przypadki, gdzie uważam, że już dawno państwo powinno odpuścić. Czy mam rację, czy coś mi się kompletnie pomyliło?

Przechodząc do opisu szczegółów: mamy taką oto oczyszczalnię ścieków po niedawnej modernizacji. Oczkiem w głowie kierownictwa było doprowadzenie osadu z oczyszczalni do postaci, w której nie emituje zapachów i ma przyjemną, ziemistą konsystencję. Udało się. 

Osad wygląda po prostu świetnie (sorry, taki branżowy żargon😉). Skończyły się skargi z sąsiedztwa, że oczyszczalnia „śmierdzi”. W praktyce, oczyszczalnia nie robi niczego nadzwyczajnego – stosuje te same dodatki, które stosują inne oczyszczalnie, ale po prostu postawiła na lepszy monitoring i urządzenia. Wszystko działa bez zarzutu i 24/7.

Okazuje się, że proces gospodarowania osadem jest tam tak skuteczny, że jeszcze w obrębie ciągu instalacji uzyskuje jakość taką samą (lub lepszą) niż ta, której wymaga się dla środków poprawiających właściwości gleby lub nawozów. Są na to badania, opinie niezależnych instytutów, a i zainteresowanych odbiorców jest wielu. Czyli wszystko wskazuje na to, że z osadu udało się wreszcie zrobić coś, co można nazwać produktem, a nie odpadem.

Dla kierownictwa oczyszczalni sprawa jest prosta :

„Do niedawna osad, który wytwarzaliśmy, był dla nas kłopotem i musieliśmy się go pozbywać. Teraz jest dla nas substratem do produkcji środka poprawiającego właściwości gleby lub nawozu. Co więcej, nawet nie potrzebujemy żadnych dodatkowych inwestycji, żeby wdrożyć produkcję, bo jesteśmy po modernizacji i wszystko mamy na miejscu. Nic, tylko uzyskiwać zezwolenie ministra rolnictwa na wprowadzenie produktu do obrotu – prawda?”

…aż wkracza machina państwowa 

I tutaj wkrada się okrutna proza życia. Jakiś czas temu skrzydła podciął minister Jacek Ozdoba, gdy stanął na stanowisku, że osad co do zasady zawsze jest odpadem – w domyśle, jeśli oczyszczalnia chce zamienić osad w nawóz, to jest to proces odzysku (rodzaj przetwarzania odpadu), a to wymaga odrębnego zezwolenia [patrz: interpelacja Marka Sawickiego i odpowiedź Jacka Ozdoby]. 

Takie stanowisko oznaczałoby, że omawiana wyżej oczyszczalnia musiałaby utonąć na kilka lat w pozyskiwaniu odrębnych decyzji. Dopiero potem administracja może zgodzić się, że oczyszczalnia nie jest wielbłądem – rzeczywiście wytwarza bezpieczny produkt dzięki zmodernizowanej instalacji. 

Gdy analizowaliśmy pismo ministra Ozdoby u nas w firmie, doszliśmy do wniosku, że nie ma się czym martwić – po prostu minister odniósł się do szczególnego przypadku oczyszczalni, która nie może całego procesu przeprowadzić „in situ” i musi się posiłkować dodatkowymi instalacjami. Natomiast dla wielu innych oczyszczalni sytuacja jest przecież inna, prostsza i nie powinny one przechodzić przez zawiłą ścieżkę zdrowia w urzędach. 

Dlaczego tak uważaliśmy? 

W pierwszej kolejności o tym, czy substancja jest odpadem, decyduje posiadacz – w tym przypadku oczyszczalnia jako posiadacz osadu. 

Prawo stanowi, że odpadem jest ta substancja, której posiadacz się pozbywa lub zamierza pozbyć (patrz art. 3 ust. 1 pkt 6 ustawy o odpadach), a niekoniecznie ta substancją, którą wskaże urzędnik, nawet wysoki rangą. 

Skoro oczyszczalnia chce i może zamienić swój osad w produkt, to dlaczego nie przystać na interpretację, że osad ten jest wartościowym substratem, a nie odpadem? Tu częściowo musieliśmy przyznać rację ma ministrowi Ozdobie, że to nie jest tylko kwestia deklaracji posiadacza i trzeba się przyjrzeć sprawie szerzej, ale…

Prawa, interpretacja i realność 

Przykład: idąc w sukurs stanowiska ministra, wyobraź sobie, że Janek prowadzi sieć AGD i w wyniku zalania uszkodziła się mu duża partia lodówek i innego sprzętu. Utylizacja jest kosztowna, więc Janek nie chce ponosić kosztu i zamiast płacić za utylizację sprzętu, pakuje go na tira, wywozi do szwagra i twierdzi, że to nie jest odpad, a produkt, jaki szwagier przecież „kupuje”. Gdyby Janek tak zrobił, to pewnie miałby spory problem… Sąd raczej orzekłby, że lodówkI de facto były odpadem, a Janek tylko chciał ominąć przepisy. 

Dlaczego? Dlatego, że w praktyce określenie czy dany przedmiot czy substancja stanowi odpad, powinno zajść w oparciu o ocenę, czy przed jej wykorzystaniem w określony sposób stanowiła substancję bezpieczną dla takiego zastosowania [zob. m.in. pkt 67 oraz 72 wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z dnia 14 października 2020 r. w sprawie C629/19]. Zepsuta lodówka raczej się nie obroni… ale co z osadem ściekowym?

Z polskiego na nasze – co to znaczy dla oczyszczalni

W przypadku wspomnianej oczyszczalni sytuacja wygląda tak: oczyszczalnia wytwarza osad, ale zamiast pozbywać się go (np. wywożąc na kompostownię czy na potrzeby rekultywacji terenów zdegradowanych) oczyszczalnia zamierza ten osad potraktować jako substrat do wytwarzania nawozu lub środka poprawiającego właściwości gleby… i to jeszcze w obrębie tej samej instalacji, w jakiej osad powstał. 

Co ciekawe, jak wykazują badania i opinie, jeszcze przed opuszczeniem oczyszczalni, osad ten nabrał cech, jakie odpowiadają nawozom lub środkom poprawiającym właściwości gleby… czyli podstawa do uznania za odpad wcale nie wydaje się mieć zastosowania. 

W takim razie należałoby po prostu orzec, że rzeczywiście osad ten nie staje się odpadem, bo nie zaszedł wobec niego zamiar pozbycia się ze strony oczyszczalni. 

Przeciwnie, osad ten od początku do końca był dla oczyszczalni cennym substratem, jaki bez uzyskania statusu odpadu wszedł do procesu produkcji środka poprawiającego właściwości gleby lub nawozu. 

Co ważne, prawo nie wymaga uzyskania odrębnego zezwolenia dla prowadzenia samego procesu produkcji nawozów lub środków poprawiających właściwości gleby. 

Prawo wymaga jedynie uzyskania zezwolenia na wprowadzanie ich do obrotu, a uzyskanie go odbywa się w oparciu o wyniki badań i opinie, które oczyszczalnia już pozyskała. 

Odpad i nieodpad. Spór o definicje? 

Skoro tak, to należałoby po prostu przystać na to, że zgodnie z prawem, oczyszczalnia nie wytwarza odpadu, a w to miejsce wytwarza wartościowy produkt… czym wypełnia postanowienia art. 17 ustawy o odpadach. Przepis ten stanowi, że w pierwszej kolejności powinno się zapobiegać powstawaniu odpadów. Czyż nie? 

I z radością mogę powiedzieć, że w wiele razy udawało się nam skutecznie wesprzeć klientów w przekonaniu administracji państwowej, że wcale nie potrzeba łamać sobie karku i najpierw uznawać substancji za odpad, żeby potem móc ją przetworzyć na coś, co odpadem nie jest. 

Natomiast dwa tygodnie temu odebrałem ten osłupiający sygnał od wysokiego rangą urzędnika szczebla centralnego i obawiam się, że ta dobra praktyka może odejść w niepamięć. 

Obawiam się, że w miejsce szybkiej ścieżki pojawia się ścieżka zdrowia, na której nie zyska nikt: urzędy stracą kolejne godziny robocze, podobnie przedsiębiorcy, a rolnicy znowu będą mieli problem z dostępnością nawozów. I to wszystko wobec oczyszczalni ścieków – instalacji, które i tak są regularnie kontrolowane przez organy ochrony środowiska. 

Fundusze RP EU
© mikrobiotech.pl 2024 Realizacja: Damtox.pl
Strona wykorzystuje pliki cookies w celu prawidłowego jej działania oraz korzystania z narzędzi analitycznych, reklamowych i społecznościowych. Szczegóły znajdują się w polityce prywatności. Rozumiem i akceptuję