Wycieli las, bo inaczej się nie da?

droga przez las

Unijny pakiet Fit for 55 oznacza, że musimy całkowicie przebudować gospodarkę – czytamy o tym m.in. tu. Zmian po drodze byłoby wiele, a jedną z nich jest odejście od założenia, że biomasa jest „zielonym” źródłem energii. Powód? Decydenci, w ślad za środowiskami „zielonych”, oddają hołd przekonaniu, że w imię dbałości o klimat biomasa to głównie magazyn CO2, a nie surowiec dla gospodarki i gospodarka musi się temu podporządkować… albo odejść do lamusa. Czy to bezpieczne rozwiązanie? Jeśli nie, to czy można to skonfigurować inaczej?

Meble i deski same nie urosną – człowiek musi im w tym pomóc

Możesz ulec złudzeniu, że drzewa „same z siebie” rosną zdrowe, proste i wystarczy tylko ściąć i zawieźć do tartaku. Nic bardziej mylnego. Drzewa są bardzo kapryśne i naturalnie tworzą różne rodzaje deformacji, jakie dyskwalifikują gospodarcze wykorzystanie. Weźmy taki dąb – może dawać piękne, twarde i wartościowe drewno, ale jeśli tylko zaprzestać jego pielęgnacji, to drzewo szybko tworzy liczne gałęzie boczne.

Kojarzysz, jak wygląda np. taki dąb Bartek i jego rozłożyste gałęzie? Podobnie sprawa ma się już ze znacznie młodszymi okazami! A to fatalne wieści z punktu widzenia jakości drewna. Przy silniejszym wietrze większe gałęzie działają jak potężny maszt z żaglem, który zaczyna się „kiwać” i wibrować. Zaczynają działać ogromne siły i w końcu powstają mikropęknięcia w korze i w drewnie.

Wraz z upływem czasu te mikropęknięcia stają się miejscem bytowania grzybów i bakterii, które wkrótce powodują próchnienie drewna. Z czasem takie drzewo traci jakąkolwiek wartość użytkową (sorry, nie będzie desek ani stolika kawowego). Dlatego leśnicy selekcjonują drzewa – eliminują te, które nie rokują cech użytkowych.

Dbanie o las kosztuje i działa w oparciu o delikatny „ekosystem” gospodarczy

Selekcjonowanie upraw leśnych to kosztowny i złożony logistycznie proces. Obecnie jego koszt offsetuje się m.in. dzięki temu, że biomasa, która powstaje podczas selekcji, trafia jako wartościowy opał dla ciepłowni lub domowych pieców i kominków. Ponieważ spalanie drewna jest neutralne pod względem CO2, to biomasa uznawana jest za odnawialne źródło energii.

Pakiet Fit55 chce i może to zmienić – biomasa leśna może przestać być uznawana za „zieloną”, a jeśli tak się stanie, to spadnie opłacalność selekcjonowania drzew, bo trudniej będzie zarobić na sprzedaży nieużytkowej biomasy leśnej pozyskanej podczas zabiegów selekcyjnych. To z kolei przełoży się prawdopodobnie na ograniczenie tych zabiegów. A to następnie spowoduje, że lasy będą produkowały mniej wartościowego drewna. Mniejsza podaż drewna przełoży się na wzrost ceny… i może niejedną osobę to cieszy, ale…

Zakaz – rozwiązanie problemu czy tylko ukrycie go poza zasięgiem wzroku?

…wzrost cen rodzimego drewna będzie kusił importerów i prawdopodobnie skończy się to tym, że owszem, europejskie lasy będą bardziej dzikie i miłe dla oka. Zjawisko eksploatacji drewna po prostu zostanie wyeksportowane do innych krajów, poza jurysdykcją UE.

W praktyce może się powtórzyć scenariusz, który znamy np. z gospodarki paliwami jak węgiel, ropa czy gaz – Europa sukcesywnie starała się ograniczać rodzime wydobycie w imię dobra klimatu, ale nie przełożyło się to na spadek zużycia paliw w ogóle, a tylko spowodowało intensyfikację wydobycia w innych krajach – np. w Rosji.

Niestety, dostawcy paliw nie zawsze podporządkowują się zasadom, jakimi kieruje się UE. Efekt jest taki, że problem trwa w najlepsze, tylko UE nie ma nad nim żadnej kontroli. Czy nie lepiej jest w takim razie zachować rodzimą produkcję, choćby po to, by móc na nią rzeczywiście wpływać, a przez to dbać o klimat? Czy z produkcją biomasy nie powinno tak być?

Wszystko ma swoje granice – nawet leśny magazyn CO2

Bezsprzecznie jest tak, że gdybyśmy zwiększyli lesistość Polski czy UE, w ogóle, to rosnące tam drzewa pochłonęłyby znaczne ilości CO2, jakie wyemitowaliśmy i emitujemy do atmosfery. Tylko trzeba pamiętać, że: (1) Polska już zwiększyła lesistość (z ok. 20% po 1945 do ok. 30% obecnie); (2) las *nie* jest w stanie przyjmować nowych porcji CO2 w nieskończoność i w końcu się „zapełnia”. Żeby zrozumieć pkt. 2 wyobraźmy sobie na chwilę, że drzewa są trochę jak nasze dzieci – młody las rośnie szybko, ale gdy osiągnie dojrzałość, to tempo przyrostu spada „prawie do zera”.

Biomasa drzewna powstaje dzięki absorpcji CO2, ale gdy tempo przyrostu spada, to spada też ilość CO2, jaką las może trwałe wchłonąć. Dzieje się tak dlatego, że choć las rośnie dalej, to zaczyna się zaznaczać efekt zamierania starych drzew – ich obumarłe drewno rozkłada się i emituje CO2 i w końcu bilansuje się z ilością CO2 jakie pochłaniają nadal rosnące drzewa. Leśnicy wiedzą o tym doskonale i dbają o to, by tempo odnawiania lasów było odpowiednie – dzięki temu „i wilk jest syty i owca cała”. Na miejsce pozyskanego drewna dosadzane są nowe drzewa i magazyn, jako całość, jest ciągle możliwie zapełniony.

Rozwiązania?

Wydaje się, że jeśli UE chce szeroko patrzeć na lasy jako gąbkę na emisje CO2 z przemysłu, to ma tak naprawdę dwie kategorie rozwiązań:

  1. Masowo zwiększyć lesistość UE, żeby uzyskać nowe „magazyny CO2”
  2. W jakiś magiczny sposób rozszerzyć zdolność magazynowania CO2 w lasach ponad to, co mogą naturalnie magazynować. I dzięki temu „wycisnąć więcej” z tego, co już rośnie.

Zwiększyć powierzchnię lasów – OK, ale kto za to zapłaci?

Zwiększenie lesistości jest możliwe, ale tylko wtedy, kiedy ktoś za to zapłaci – w obecnym kształcie, przed Fit55, zapłaciliby za to klienci sklepów meblarskich czy kupujący ciepło systemowe z kotłowni opalających biomasę, bo to oni byliby ostatecznymi klientami na dobra, jakie „wyrosły w lesie”.

Jeśli Fit55 zmniejszy możliwość zarobkowania na biomasie leśnej (odpadowej czy też będącej wartościowym drewnem użytkowym), to „ktoś” będzie musiał ten rachunek pokryć i tym kimś będzie podatnik. Czyli – nie ma zmiłuj – czekają nas nowe daniny lub zadłużenie publiczne (tak, w alternatywie łącznej)… albo znaczące przekierowanie środków z handlu emisjami CO2.

Przypominam – Polska zarobiła na nich ponad 25 miliardów złotych w 2021 [link do naszego newslettera. I tak naprawdę nie wiadomo za bardzo, co się z tymi pieniędzmi stało. Jeśli te pieniądze finansowałyby nowe nasadzenia i ich pielęgnacje (ale broń Boże, palenie tym, co z pielęgnacji zostało!), to może tak powstałby stabilny mechanizm finansujący nową gospodarkę leśną.

Umiejętne palenie drewnem w trosce o klimat?

Zwiększenie zdolności magazynowych też jest możliwe, ale tak kontrowersyjne, że jak do tej pory każdy, kogo znam, kto o tym pisze, zostaje szybko okrzyknięty „szurem”. Odważę się jednak.

Chodzi o… umiejętne palenie drewnem. Jak to możliwe? Gdy drzewo upada w lesie, to jego potencjał magazynowania CO2 marnuje się – po kilku latach nie zostaje po nim żaden ślad, bo grzyby, bakterie, owady i inne „żyjątka” rozkładają je do zera, a CO2 wraca do atmosfery.

Jeśli natomiast to samo drewno zamienimy w węgiel drzewny i rozsypiemy po ziemi, to ten węgiel zostanie z nami w zasadzie na zawsze, a razem z nim trwale magazynuje się CO2. Na takiej ziemi można od nowa zasadzić drzewa lub inne rośliny i powtarzać cykl. Co ciekawe, dodatek węgla drzewnego do gleby jest znany z wybitnie pozytywnego wpływu na wzrost roślin. Brzmi jak win-win? Owszem, ale to nie koniec korzyści.

Produkcja węgla drzewnego w odpowiednich warunkach ma ogromną zaletę: biomasa przekształcając się w węgiel, generuje duże ilości użytecznego ciepła (np. ogrzewanie budynków), a przy tym pozwala odzyskać tzw. gaz drzewny, który jest dobrym paliwem do wykorzystania w silnikach, do produkcji energii elektrycznej itd.

Ciekawostka: są i tacy, którzy potrafią przerobić silnik samochodowy na zasilanie go gazem drzewnym. Nie wierzysz? Wpisz w wyszukiwarce Google’a: wood gas internal combustion engine.

Owszem, nic nie jest za darmo i energia cieplna i gaz drzewny uzyskujemy kosztem ulotnienia części CO2 z drewna, ale to tylko część. Reszta pozostaje trwale wbudowana w węgiel drzewny i ten może trafić do gleby i w zasadzie zwiększać „w nieskończoność” nasze zdolności magazynowe… przy jednoczesny dodatnim wyniku ekonomicznym.

Czy jesteśmy gotowi rozważyć takie rozwiązania w imię walki o klimat i bezpieczną gospodarkę? Czy może po prostu uważamy, że „nie, bo… nie!” i przyrodę należy chronić przed człowiekiem, zamiast chronić ją w zgodzie z i dla człowieka?

Fundusze RP EU
© mikrobiotech.pl 2024 Realizacja: Damtox.pl
Strona wykorzystuje pliki cookies w celu prawidłowego jej działania oraz korzystania z narzędzi analitycznych, reklamowych i społecznościowych. Szczegóły znajdują się w polityce prywatności. Rozumiem i akceptuję