Zmienność prawa wstrzymuje rozwój biogazowni

O samowystarczalności energetycznej mówi się od lat. Ostatnio nawet nieco częściej, bo niezależność od dostaw z Rosji stała się tematem nr 1. Jedną z dróg do zwiększenie bezpieczeństwa energetycznego jest produkcja biogazu np. z odpadów. Wydaje się proste i szybkie do wprowadzenia. Tymczasem każdy, kto próbuje, natyka się na problem legislacyjnej czkawki. 

Dla porządku od razu wyjaśnię, że taki biogaz gaz z odpadów można wykorzystać do wytworzenia energii na miejscu, ale można go także wtłoczyć do istniejącej sieci gazowej – i tym samym zmniejszyć ilość gazu jakie Polska musi importować.

Problemy z prawem biogazowni

W Polsce mamy ponad 100 biogazowni i wciąż ich przybywa. To jednak cały czas kropla w morzu potrzeb.

Tymczasem kolejna biogazownia dostanie mniej surowca do produkcji biogazu… bo znowu przepisy się zmieniły. To jeden z naszych klientów (produkcja spożywcza), który wytwarza osady ściekowe w przyzakładowej oczyszczalni i mógł do tej pory przekazywać te osady do biogazowni. Zmiana przepisów mu to uniemożliwi. 

To uderza w obie strony: 

  • biogazownia dostanie po kieszeni, bo osady ściekowe to cenny surowiec dla produkcji biogazu i biogazownia utraciwszy go będzie musiała znaleźć jakiś substytut na rynku; 
  • natomiast mój klient dostanie po kieszeni, bo musi teraz znaleźć alternatywnego odbiorcę dla osadów. 

Alternatywa będzie zapewne znacznie droższa, bo biogazownia oferowała stawki preferencyjne, gdyż dodatkowo zarabiała na sprzedaży energii wytworzonej z osadów.

Nowe zamówienia nie cieszą

To oznacza, że klient chce zamówić u nas opracowanie procesu zamiany osadu w polepszacz gleby i uzyskanie decyzji MRiRW (podobnie jak to zrobiliśmy w wielu innych miejscach) i klient chce docelowo dystrybuować ten polepszacz, a nie oddawać osad do utylizacji. Trudno się jednak cieszyć. 

Czujemy, że to tylko „robienie kwitów dla robienia kwitów”, bo ustawodawca swoim działaniem niepotrzebnie prowadzi do marnowania zasobów. Kiedy patrzę na obecne ceny energii i surowców, boli mnie to jeszcze bardziej.

Z ostrożności? 

Jeśli ustawodawca ma zastrzeżenia co do jakości osadów, powinien wyraźnie wskazać, jakich cech osadów „boi się” i dać producentom szansę odpowiedzi na ewentualne wątpliwości. 

Działanie na zasadzie „nie, bo nie” już chyba dawno powinno przejść do legislacyjnego lamusa. 

Co ciekawe, jakość osadów z przemysłu spożywczego naprawdę nie odbiega znacząco jakością od surowców, które biogazownie mogą normalnie stosować (jednym z takich surowców są np. odchody zwierzęce – czy ktoś wskaże mi znaczące argumenty na niekorzyść osadów np. z przetwórstwa spożywczego?).

Niezależność energetyczna oddala się w czasie 

Co to oznacza dla bezpieczeństwa energetycznego? To znaczy, że uzyskanie go odsuwa się w czasie. 

Przedsiębiorcy chcą inwestować w energetykę odnawialną, w tym w biogaz, ale odstrasza ich… zmienność prawa. 

Pisma, które trafiają do biogazowni:

pismo-biogazownia blank
Fundusze RP EU
© mikrobiotech.pl 2024 Realizacja: Damtox.pl
Strona wykorzystuje pliki cookies w celu prawidłowego jej działania oraz korzystania z narzędzi analitycznych, reklamowych i społecznościowych. Szczegóły znajdują się w polityce prywatności. Rozumiem i akceptuję