Czy naprawdę może brakować odpadów do recyklingu?

Co jeśli odpadu zabraknie… i nie będzie z czego zrobić opakowań w 100% z recyklingu? Dochodzi do absurdów, gdzie wytwórcom brakuje surowca z odzysku odpowiedniej jakości. Tak – nie każdy odpad nadaje się do ponownego użycia. Co więcej, klienci lubią wybrzydzać i nie zawsze podoba im się produkt z odzysku, nawet jeśli ma takie same cechy jak ten z pierwszego obiegu. 

Problemy z dostępnością surowca – np. tworzyw nadających się do recyklingu, podkreśla wielu przedsiębiorców (od międzynarodowych koncernów działających w Polsce jak Henkel po rodzimych przetwórców.

Ktoś złośliwy powiedziałby, że lekarstwem jest zwiększenie produkcji odpadów – niech wtedy każdy wybiera sobie co chce i ile chce, bo dla każdego wystarczy. Inni mówią, że lekarstwem jest podniesienie jakości zbiórki u źródła – im lepiej mieszkańcy nauczą się sortować, tym lepszej jakości surowiec będzie wracał do obiegu i opakowania w 100% z recyklingu staną się rzeczywistością.

Czym jest lepszy recykling?

Podobno utykamy jako kraj z jakością selektywnej zbiórki i na nic zdają się koleje reformy. Przykład: nie wiem, czy pamiętasz, ale dzisiejszy system segregowania odpadów (5 kubłów: zielony, brązowy, czarny, żółty, niebieski) to stosunkowa nowość, bo przecież kiedyś segregowaliśmy tylko suche i mokre.

Rozdział odpadów na frakcje miał pomóc… a tu ciągle branża narzeka, że nie ma odpowiedniej jakości. To gdzie jest lekarstwo?

Polskie odpady a średnia europejska

Zanim zaczniemy leczyć problem… to zobaczmy, gdzie jesteśmy w porównaniu z innymi gospodarkami, bo może wyolbrzymiamy problem.

Po pierwsze, statystyczny Polak wytwarza mniej odpadów niż statystyczny Europejczyk (szczególnie mniej niż np. Austriak, Luksemburczyk czy Duńczyk!). Złośliwiec powiedziałby, że nawet jeśli statystyczny Polak nie będzie nic segregować, to i tak wytworzy mniej odpadów niż statystyczny Niemiec, Belg czy Holender… bo tamci wytwarzają tak dużo odpadów, że nawet jeśli je przesortują, to i tak zostanie po nich sporo balastu. Czy nie jest tak, że strach ma po prostu wielkie oczy?

Dla wzrokowców wykres pokazujący statystki odpadów komunalnych w Europie:

Źródło: Eurostat

Dużo robiliśmy, więc trochę się nabrudziło

Po drugie, musimy zwrócić uwagę na wzrost gospodarczy. Nasze PKB w latach 1990–2020 wzrosło ok. 9-krotnie. Człowieku, 9-krotnie! (tak przynajmniej twierdzi nieomylny Reddit, powołując się na IMF, ale podobne dane pobierzesz z ogólnodostępnych agregatorów danych statystycznych).

Czyli przez ostatnie lata wiele kupiliśmy, zbudowaliśmy, zużyliśmy, wyremontowaliśmy itd. I robimy to nadal! Zatem konia z rzędem temu, kto przewidzi, gdzie będzie rynek za 2, 3 i 5 lat. I to dotyka też odpadów.

Instalacje projektowane dziś mogą za kilka lat być kompletnie przestarzałe, bo rynek stworzy nowe produkty i technologie. A recyklerzy będą dalej mieli powody do narzekania. 😉

Ład i nieład przestrzenny

Po trzecie, u nas naprawdę trudno zorganizować jakikolwiek system związany z odpadami (nawet jeśli społeczeństwo akceptuje dodatkowe obciążenia portfela na rzecz środowiska). Przeszkadza nam w tym układ urbanistyczny… lub jego brak.

Nie wiem, czy rzuciło Ci się to kiedyś w oczy, ale jesteśmy „krajem rozproszonej zabudowy”, i to dosłownie. Widać to zarówno w miastach, jak i na prowincji.

W miastach lubimy mówić o „patodeweloperce” – przecież skupiska osiedli powstają w kompletnie randomowych miejscach, bez planu na skomunikowanie z resztą tkanki miejskiej.

Z kolei na prowincji jak grzyby po deszczu rosną domy rozsiane między polami i lasami, bez przemyślanego układu dróg i infrastruktury. Po prostu tam, gdzie rodzice przepisali działkę albo gdzie udało się tanio nabyć ziemię, tam trzeba się budować, a zezwolenia i przyłączenia jakoś się „wydepcze” w urzędach.

I teraz do każdego z tych domów musi dojechać śmieciarka. Co więcej, dobrze byłoby, żeby każdy z nich miał też kanalizację i inne usługi. W rezultacie, śmieciarka w małej gminie musi wyjeździć więcej motogodzin niż taka sama śmieciarka w dużym mieście… tylko przy okazji zabiera mniej odpadów. Podobnie puchnie długość sieci wod-kan, elektroenergetycznych itd. Puste przejazdy i długie odcinki kosztują, a mieszkańcy chcą przecież tanio i taniej. W dużych miastach dochodzą jeszcze korki, remonty, zapchane altanki śmieciowe, jedzenie na wynos itd. Nigdzie nie jest lepiej – nawet u sąsiada.

Regulacja cen to zły lek

Włodarze nie chcą lub wręcz nie mogą podnosić cen za usługi – tak jest np. ze ściekami, gdzie naczelny regulator rynku, czyli Wody Polskie zabraniają podwyższania stawek mieszkańcom. Dlatego branża odpadowa obawia się stworzenia podobnego organu regulującego i betonującego możliwość sprawiedliwego naliczania cen za usługi utrzymania czystości.

Inflacja prawa też nie służy

Cóż, trudno się dziwić, że znalezienie odpadu nadającego się do recyklingu i ponownego użycia staje się problemem.

Żeby taki odpad pojawił się w większej ilości, potrzebny jest dobry system selekcji i przetwarzania odpadów. Ale władze lokalne oczekują, że szczebel centralny przestanie przeszkadzać… Z kolei szczebel centralny twierdzi, że błędy to efekt niekompetencji władz lokalnych. W rezultacie powstaje cała masa pół-wypieczonych pomysłów jak ostatni pomysł z rozporządzeniem o MBP, a odpadów jak przybywało, tak przybywa.

Po prostu budujmy więcej instalacji… tylko gdzie?

Co więcej, trudno rozwiązać problem „górki śmieci” przez budowę nowych instalacji do recyklingu, bo nikt przecież nie chce ich w swoim sąsiedztwie. A skoro domy i osiedla budują się na potęgę, ubywa miejsc odległych od zabudowań, gdzie można spokojnie zająć się problemem odpadów bez obaw o protesty sąsiadów. Koło powoli się zamyka.

Praktyka ponad teorią – najlepsze lekarstwo

Jakie jest lekarstwo? Po pierwsze, wyluzuj i posłuchaj praktyków. Skuteczna gospodarka odpadowa powstanie, jeśli będą ją tworzyć lokalni eksperci obeznani w szczegółowych, często niewidocznych uwarunkowaniach pracy w terenie. Inaczej pracuje się w Wielkopolsce, inaczej w Małopolsce, a Bielsk Podlaski czy Biała Podlaska to też inna para kaloszy niż Bielsko-Biała. Niestety, póki co prawo odpadowe lubimy stanowić ponad głowami społeczeństwa. I dlatego mamy na co narzekać.

W każdym razie:

  • Jeśli już sortujesz, to nie przestawaj
  • Jeśli jeszcze nie sortujesz… to zachęcam Cię do zrobienia testu:
  1. Przez max. 1 – 2 tygodnie zamiast wywozić odpady spod firmy „od razu” poczekaj kilka dni dłużej (zamów większy kontener niż zwykle, jeśli trzeba).
  2. Przyjrzyj się zawartości tego, co w Twojej firmie się wyrzuca. Myślę, że 90% z nas zobaczyłoby, że jednak sporo rzeczy „ładuje się do jednego wora” z wygody (i płaci się za to słono!!).

Można to zrobić lepiej, czasem trzeba tylko przestać odwracać wzrok. Może jednak mamy na coś wpływ?

inż. Jan Kolbusz – Główny Technolog, Szef Sprzedaży Mikrobiotech, Członek Rady Naukowej Instytutu Technologii Mikrobiologicznych w Turku. Inżynier środowiska, specjalizuje się w innowacyjnych metodach przetwarzania odpadów o charakterze biodegradowalnym, zwolennik gospodarki bezodpadowej i biologicznych metod przetwarzania odpadów.

Ukończył inżynierię środowiska na SGGW w Warszawie oraz studia magisterskie (Master of Science) na University of Missouri, Columbia.

W Mikrobiotech przygotowuje audyt dla klienta wraz z propozycją rozwiązań. Nadzoruje proces wprowadzania technologicznych rozwiązań optymalizujących zarządzanie odpadami. Pomaga także organizować dystrybucję produktu do odbiorców.

Fundusze RP EU
© mikrobiotech.pl 2024 Realizacja: Damtox.pl
Strona wykorzystuje pliki cookies w celu prawidłowego jej działania oraz korzystania z narzędzi analitycznych, reklamowych i społecznościowych. Szczegóły znajdują się w polityce prywatności. Rozumiem i akceptuję