Status odpadów: czy to urzędnik decyduje, co jest odpadem?

Po raz kolejny o kłodach rzuconych pod nogi jednej z oczyszczalni. I o tym, jak się przed nimi bronić. Poddaję pod dyskusję: czy ja dobrze analizuję tę sytuację? Kto ma rację? Urzędnik czy oczyszczalnia?

Sytuacja: kolejna zmodernizowana oczyszczalnia. Poszli kilka kroków do przodu i zamiast wytwarzać „śmierdzący osad”, zastosowali proces, który zamienia osad…w substancję, niedającej się odróżnić od nawozu naturalnego, jaki za miliony monet kupujemy w sklepie ogrodniczym.

Dla jasności, to wszystko dzieje się w zamkniętej strefie, zintegrowanej z oczyszczalnią i w oparciu o osad z produkcji własnej, a nie odpady odbierane od innych dostawców.

Co więcej, ta oczyszczalnia niedawno uzyskała decyzję Ministra Rolnictwa na wprowadzanie do obrotu „polepszacza gleby” z osadu.

I wtedy przychodzi WIOŚ

… i daje komunikat, który można sparafrazować następująco: „a jakim prawem oczyszczalnia wytwarza produkt bez odpowiedniego zezwolenia na przetwarzanie odpadów z oczyszczalni? Przestańcie to robić albo będzie kara!”.

Jeśli nie łapiesz dowcipu w tym, to Ci pomogę: dowcip polega na tym, że WIOŚ mówi wprost: „to my decydujemy, co jest odpadem, co nie… a Ty masz się dostosować”.

No właśnie. Czy tak zawsze powinno być? Na pewno znasz z praktyki tę „manierę” (błędną!), która dotyczy rozstrzygania o tym, co jest odpadem, a co nie.

Tę manierę można sparafrazować następująco: „odpadem jest substancja wymieniona w katalogu odpadów z rozporządzenia ministra. Skoro zatem w katalogu odpadów widnieje zapis o jakichś komunalnych osadach ściekowych, to znaczy, że te osady są odpadem i koniec. Dlatego oczyszczalnia nie może sobie tak po prostu wytwarzać polepszacza z osadów bez zezwolenia.”

Sorry, ale to bzdura.

Definicja odpadów jest zupełnie inna.

Grafika poniżej jako przypominajka dla wzrokowców. Pod grafiką bardziej szczegółowy opis.

 

 

Definicja odpadów zakłada, że to Ty jako posiadacz (np. wytwórca) w pierwszej kolejności decydujesz, co jest odpadem, a co nim nie jest. Po prostu: substancja/przedmiot staje się odpadem, jeśli zamierzasz się tego pozbyć lub pozbywasz. I dopiero, gdy uznasz, że jest to odpad, to odwołujesz się do katalogu odpadów i klasyfikujesz zgodnie z wytycznymi.

A co jeśli nie zamierzasz się czegoś pozbyć ani nie pozbywasz? To wtedy nie jest to odpadem.

Dla szczególnie wnikliwych: jest jeszcze jedna opcja – jeśli osoby trzecie zobowiążą Cię do pozbycia się substancji (np. w drodze sądowej), to też jest to warunek do uznania za odpad i to bez pytania Cię o zdanie w tej kwestii.

Ale zobowiązanie Cię do pozbycia się substancji to długa droga, więc i tak to Ty najczęściej decydujesz, która z substancji/przedmiotów, jakie posiadasz (wytwarzasz), jest odpadem, a która nie.  I nie jest w pierwszej kolejności rolą „urzędu” o tym decydować😊

A jeśli ktoś uważa, że jest inaczej – poproś, żeby przekazała/przekazał Ci to na piśmie. 😉

Wróćmy do początku – co w przypadku tej konkretnej oczyszczalni?

W przypadku tej konkretnej oczyszczalni uznałbym raczej, że osad ściekowy jest po prostu wartościowym substratem do wytwarzania polepszacza.

Przecież nigdzie nie jest powiedziane, że oczyszczalnia ma obowiązek wytwarzać odpady! Przeciwnie, art. 17 ustawy o odpadach wskazuje jasno, że powinno się w pierwszej kolejności zapobiegać wytwarzaniu odpadów. I wyraźnie oczyszczalnia poszła w tym kierunku.

Innymi słowy: oczyszczalnia zamierza wykorzystać wytwarzany przez siebie substrat, bo może (a wg art. 17 ustawy o odpadach pewnie nawet powinna). Czyli skoro zamierza wykorzystać, to nie można mówić, że zamierza się go pozbyć, czyli nie należy mówić o powstawaniu odpadu.

I dlatego nie można oczekiwać, że oczyszczalnia będzie ubiegać się o zezwolenie na przetwarzanie odpadów. Skoro oczyszczalnia nie wytworzyła odpadu… to po co jej zezwolenie na jego przetwarzanie?

Przykład alternatywny

Dla jasności: nie mówimy tu o sytuacji, gdzie oczyszczalnia prowadzi instalację, na której zbiera odpady spoza instalacji w celu wytworzenia „polepszacza”.

Gdyby tak było, to bezsprzecznie mielibyśmy do czynienia z przetwarzaniem odpadów i chylić czoła należy, że WIOŚ to kontroluje i ustawia na właściwe tory. Gdy jednak dotyczy to osadów, jakie pochodzą z produkcji własnej oczyszczalni, to nie można się tak łatwo zgodzić, że to inspektor zadecyduje, czy jest potrzebne zezwolenie na przetwarzanie odpadów. Bo nie można założyć, że to inspektor zdecyduje, co jest odpadem, a co nie.

Pamiętaj: to, że ustawa o odpadach mówi i osadach, NIE znaczy, że osady zawsze są odpadem. Oznacza to tyle, że powinniśmy wnikliwie czytać warunki, pod jakimi zachodzi uznanie za odpad.

Temat wywołał interesującą dyskusję na LinkedIn.

A jeśli ktoś jest ciekawy naszych doświadczeń pracy z oczyszczalniami, więcej o tym w tej prezentacji wideozapraszam też do śledzenia naszego profilu na You Tube.

inż. Jan Kolbusz – Główny Technolog, Szef Sprzedaży Mikrobiotech, Członek Rady Naukowej Instytutu Technologii Mikrobiologicznych w Turku. Inżynier środowiska, specjalizuje się w innowacyjnych metodach przetwarzania odpadów o charakterze biodegradowalnym, zwolennik gospodarki bezodpadowej i biologicznych metod przetwarzania odpadów.

Ukończył inżynierię środowiska na SGGW w Warszawie oraz studia magisterskie (Master of Science) na University of Missouri, Columbia.W Mikrobiotech przygotowuje audyt dla klienta wraz z propozycją rozwiązań. Nadzoruje proces wprowadzania technologicznych rozwiązań optymalizujących zarządzanie odpadami. Pomaga także organizować dystrybucję produktu do odbiorców.

Fundusze RP EU
© mikrobiotech.pl 2024 Realizacja: Damtox.pl
Strona wykorzystuje pliki cookies w celu prawidłowego jej działania oraz korzystania z narzędzi analitycznych, reklamowych i społecznościowych. Szczegóły znajdują się w polityce prywatności. Rozumiem i akceptuję